Błękitna Dywizja na Suwalszczyźnie

sztandar

Pod koniec lata 1941 roku pojawili się na Suwalszczyźnie żołnierze hiszpańscy w niemieckich mundurach. Ich południowa uroda oraz temperament sprawiała, że zapadli głęboko w pamięci najstarszych mieszkańców Suwałk, Raczek, Cimoch czy Sejn. Odnosili się do Polaków z  sympatią. Stawali w ich obronie przed Niemcami. Oba katolickie narody wiele łączyło. Hiszpanie tłumnie uczestniczyli w niedzielnych mszach świętych w kościele Św. Aleksandra. Dziwili się, że Polacy to taki religijny naród. Propaganda głosiła, że na wschodzie Europy żyją sami komuniści. Sprawdzali, kto nosi krzyżyk na szyi i nie pozwalali Niemcom bić katolików. Zdobywali też serca Polek. Nawiązały się bliższe zażyłości. Podobno, do dnia dzisiejszego na Suwalszczyźnie można spotkać osoby, w których żyłach płynie po części hiszpańska krew.

 Hiszpanie wkrótce odeszli na wschód. Kim byli ci żołnierze? Jak tutaj trafili? W jakim celu?

 Otóż byli to żołnierze tzw. „Błękitnej Dywizji” złożonej z ochotników Hiszpańskich. W strukturach niemieckich funkcjonującej jako 250 Dywizja Piechoty. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki. Działacze Falangi hiszpańskiej rzucili pomysł stworzenia formacji wojskowej do walki u boku armii niemieckiej. Miał to być gest rewanżu za pomoc, jakiej Niemcy udzieliły generałowi Franco podczas hiszpańskiej wojny domowej. Rząd generała Franco złożył niemieckiemu ministrowi spraw zagranicznych oficjalną ofertę w tej sprawie już w kilka godzin po wybuchu wojny niemiecko – sowieckiej. Dwa dni później Adolf Hitler wyraził zgodę na przyjęcie hiszpańskich ochotników w skład armii niemieckiej. Na wieść o tym 24 czerwca 1941 w centrum Madrytu miała miejsce wielka antysowiecka manifestacja członków Falangi. Tłum demonstrował gotowość walki Rosją i bezbożnym komunizmem. Wszyscy mieli jeszcze w pamięci krwawą wojnę domową i okropności, których dopuścili się w Hiszpanii komuniści, sowieccy komisarze i lewicowcy różnej maści. Pamiętano o setkach sprofanowanych obrabowanych i spalonych kościołów, a także ponad 6 tysiącach zamordowanych księży, zakonnic i zakonników. Możliwość wzięcia udziału w antykomunistycznej krucjacie przeciwko komunizmowi, zniszczenia go w miejscu gdzie się narodził natchnęła wielu Hiszpanów, zarówno zaprawionych w bojach weteranów wojny domowej jak też młodych, pełnych romantyzmu działaczy Falangi. Kilka dni później gen. Francisco Franco podpisał oficjalne rozporządzenie o wysłaniu na front wschodni zorganizowanej dywizji piechoty złożonej z ochotników w sile 18 tysięcy ludzi. Rekrutacja rozpoczęła się 27 czerwca, punkty werbunkowe otworzono w lokalach Falangi i koszarach wojskowych, lecz już 2 lipca musiały zostać zamknięte, ponieważ liczba ochotników przekraczała dziesięciokrotnie potrzeby formowanej dywizji. W Madrycie o 4 tys. miejsc konkurowało 40 tys. ochotników. Entuzjazm był trudny do opisania. Zgłaszali się spontanicznie: studenci, robotnicy, wojskowi, marynarze, chłopi oraz urzędnicy.

pociag

Pożegnanie ochotników z Błękitnej Dywizji

Wchodzące w skład pułków bataliony formowano we wszystkich większych miastach Hiszpanii. Oficjalnie jednostka nosiła miano Dywizji Hiszpańskich Ochotników, jednak powszechnie zwano ją „Błękitną”, gdyż jej członkowie nosili uniform składający się z błękitnej bluzy mundurowej Falangi, czerwonego beretu i oliwkowych bryczesów. W Niemczech dywizja straciła swój oryginalny wygląd. Żołnierze otrzymali standardowe uzbrojenie oraz mundury Wehrmachtu, które wyróżniały się jedynie emblematem z flaga hiszpańską i oznaką España. Zachowano hiszpańskie dowództwo formacji, lecz przemianowano ją na 250. Dywizję Piechoty. W jej skład wchodziły trzy pułki piechoty, własna artyleria, pododdziały saperów, rozpoznawcze, przeciwczołgowe i łączności. Żołnierze zostali zaprzysiężeni i włączeni do składu niemieckiej 16 Armii.

dowodca

Pierwszy dowódca Błękitnej Dywizji gen. Augustin Munoz Grandez

Droga Błękitnej Dywizji na front wiodła przez Suwałki. To właśnie Suwałki były końcową stacją transportu kolejowego. Pociągi z Hiszpanami Przybywały przez kilka tygodni. W sumie było ich 128. Przetransportowano nimi 17 909 żołnierzy i oficerów, 5160 koni i 765 pojazdów. W tym czasie Dywizja rozlokowała się w okolicznych miejscowościach. Dalszą drogę miała przebyć ciężarówkami, jednak Niemcy mimo obietnic nie zapewnili dalszego transportu. Żołnierze byli zmuszeni wykonać przemarsz o długości ponad 900 kilometrów z Suwałk do Witebska. Następnie zgodnie z decyzją Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych została przerzucona na północny odcinek frontu w rejon Nowogrodu Wielkiego i podporządkowana Grupie Armii „Północ”.

blaszka

Nieśmiertelnik żołnierza Błękitnej Dywizji

Niezwykle cenną pamiątką pozostawioną przez żołnierza Błękitnej Dywizji w okolicy Suwałk jest odnaleziony identyfikator żołnierski tzw. nieśmiertelnik. Należał on do żołnierza 3 kompanii 250 grupy (batalionu) przeciwpancernej (niszczycieli czołgów). Indywidualny numer żołnierza 50. Litery AB oznaczają jego grupę krwi. Najprawdopodobniej jest to jedyny identyfikator żołnierza Błękitnej Dywizji odnaleziony na terenie dzisiejszej Polski. Jaki los spotkał jego właściciela? Hiszpanie twierdzą, że nie ma zachowanych list z numerami nieśmiertelników przydzielonymi poszczególnym osobom. Dlatego też nie można dziś sprawdzić, do kogo ten konkretny numer był przypisany. Niestety właściciel tego identyfikatora miał niewielkie szanse na powrót do domu. Błękitna Dywizja poniosła ogromne straty na froncie wschodnim. Źródła hiszpańskie podają następujące liczby: 3334 zabitych, 8466 rannych, 326 zaginionych oraz 321 wziętych do niewoli. Dywizja brała udział w walkach na północy Rosji nad rzeką Wołchow, oraz w rejonie Leningradu. Tam stoczyła krwawą, ale zwycięską bitwę z wielokrotnie silniejszym przeciwnikiem pod Krasnym Borem 10 lutego 1943 roku. Za cenę utrzymania pozycji Hiszpanie ponieśli ogromne straty np. w jednym z batalionów, z 835 żołnierzy, sprawnych pozostało 27. Kulminacja walk przypadła na luty 1943 roku. Wkrótce jednak Hiszpania ogłosiła pełną neutralność i od 12 października 1943 rozpoczęła wycofywanie Błękitnej Dywizji do kraju. Mimo formalnego rozwiązania jednostki, za zgodą gen. Franco część Hiszpanów nadal walczyła na froncie wschodnim tworząc ochotniczy Błękitny Legion.

wschod1

wschod2

Żołnierze Błękitnej Dywizji na froncie wschodnim

Każda wojna niesie ze sobą wiele zniszczeń i ludzkich tragedii. Jeden konflikt pociąga za sobą drugi. Wojna domowa w Hiszpanii spowodowała, że kilkadziesiąt tysięcy jej mieszkańców ruszyło do Rosji by „…Zanieść Boga do pustego świata…”. Pchnęła ich do tego nienawiść do komunizmu przesiąknięta chęcią zemsty. Byli pewnie też i tacy, którzy ruszyli na wschód z innych pobudek. Być może materialnych. Rodziny ochotników mogły liczyć na wsparcie finansowe i duże korzyści ze strony państwa. Nie dowiemy się już, z jakich pobudek trafił na Suwalszczyznę właściciel odnalezionego nieśmiertelnika. Dlaczego zostawił słoneczną Hiszpanię i ruszył ku nieznanej, surowej Rosji? Nie dowiemy się czy wrócił do domu do rodziny. Wiemy jednak, że Hiszpanie pozostawili po sobie coś bardzo cennego. Udowodnili, że na wojnie można pozostać człowiekiem. Świadczy o tym ich przychylny stosunek do Polaków, ale także do ludności i jeńców radzieckich. Jedynie ich niemieckie mundury budziły pewien dystans, który znikał już po kilku gestach i okrzykach „Polaco” czy „Viva Polonia”. Dzięki tej postawie najstarsi mieszkańcy Suwalszczyzny wspominając „brodatych i wąsatych” żołnierzy z Hiszpanii uśmiechają się życzliwie.

Dziś my Polacy odwiedzamy częściej Hiszpanów niż oni nas. Wybierając się do tego słonecznego kraju na odpoczynek miejmy w pamięci 128 załadowanych żołnierzami pociągów. Drugiej tak licznej „hiszpańskiej wycieczki” chyba już nigdy na Suwalszczyźnie nie będziemy gościć.

Tasior Dariusz „Tasiek”

Suwalskie Stowarzyszenie Miłośników Historii

Suwałki – maj 2009

Zdjęcie nieśmiertelnika: Tasiek