Bitwa Mieruniszki – Filipów 1656 r.

Wśród bitew i potyczek II wojny północnej (1655-1660), bitwa pod Filipowem nie przykuwa szczególnej uwagi historyków, wzmiankowana jest jako epizod w czasie którego Bogusław Radziwiłł odzyskał wolność a wojska Rzeczpospolitej po przegranym starciu poszły w rozsypkę. Zachowane opisy zdarzeń z 22 października 1656r są niepełne, trudno z nich odczytać miejsce bitwy i jej przebieg. Korzystając z okazji, iż minęła 356 rocznica tych zdarzeń warto pokusić się o próbę zebrania i podsumowania informacji o bitwie i jej miejscu. Tekst jest raczej regionalny niż historyczny, nie umieszczam w nim przypisów do źródeł z których korzystałem.

W roku 1655 Potop Szwedzki zalał Rzeczpospolitą, padła Wielkopolska, Mazowsze, poddał się Kraków, Janusz Radziwiłł zerwał unię Litwy z Koroną, król uciekł na Śląsk. Nie sposób odnaleźć zamku czy dworu w Polsce w którego historii nie zapisano, iż był złupiony i spalony przez Szwedów. Taka była ta wojna, tacy byli najeźdźcy zza Bałtyku zaprawieni w wojnie trzydziestoletniej, rabunki, łupy, haracze i kontrybucje, po to tu przybyli. W roku 1656 koło fortuny odwróciło się, wojska Karola Gustawa znalazły się w impasie, Jan Kazimierz mobilizuje siły Litwy i Korony, przełom w wojnie ze Szwecją wydaje się oczywisty.

Po przegranej bitwie warszawskiej w lipcu 1656r gdy u boku Szwedów stanęła armia brandenburska Fryderyka Wilhelma dotychczasowego lennika Korony, czara goryczy podana Rzeczypospolitej przez zdrajców przelała się. Szlachta pomstuje i wzywa króla do zemsty na wiarołomcach. W sierpniu 1656r na tajnej naradzie wodzów w Lublinie, król i senat planują odwetową wyprawę na Prusy Książęce. Wodzem krucjaty obrano hetmana litewskiego Wincentego Korwina Gosiewskiego. Charakter kampanii określał rodzaj wojsk posłanych do boju – jazda, bez piechoty, bez armat, bez oblężeń, szybki rajd po elektorskiej ziemi. Wraz z wojskiem Rzeczpospolitej posłano na ziemię pruską „bicz boży” – Tatarów.

Wyprawę Gosiewskiego wyznaczają dwie bitwy graniczne, wkroczenie pod Prostkami i opuszczenie Prus przez Mieruniszki – Filipów. Bitwy wraz z działaniami w Prusach doczekały się naukowego opracowania dr Sławomira Agusiewicza wydanego w serii „Historyczne Bitwy – Prostki 1656”, wersję skróconą opracowania zawarto w pracy zbiorowej „Wielka Wojna w Prusach”. Opis bitwy pod Filipowem tego samego autora możemy odnaleźć także w Jaćwieży 2001 nr 16. Po przeczytaniu tych prac odczuwa się pewien niedosyt. Nie wchodząc w dyskusje z opracowaniem naukowym warto dodać kilka zdań od strony regionalnej wskazać drogi, określić odległości, przypomnieć lokalizacje brodów, uściślić nazwy jezior, rzek i ich położenie, spróbować nakreślić plan bitwy na mapie.

  Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Wincenty Aleksander Korwin Gosiewski herbu Ślepowron (ur. ok. 1620 – 1662 zamordowany pod Ostrynią, pochowany w Wilnie ), generał artylerii litewskiej od 1651, podskarbi wielki litewski i pisarz wielki litewski od 1652, hetman polny litewski od 1654.

 Opis miejsca.

Po wygranej bitwie pod Prostkami wzięcia jasyru i złupienia przez Tatarów pruskiego przygranicza, dywizja Hetmana Gosiewskiego maszerowała w kierunku głównego zgrupowania wojsk powstania żmudzkiego w Wierzbołowie (obecnie lit. Virbalis). Kierunek marszu wyznaczały miejscowości: Olecko, Mieruniszki, Filipów, Przerośl, Wiżajny, Wisztyniec, Wierzbołowo. Dawne trakty nie koniecznie pokrywają się z obecnymi drogami asfaltowymi. Ważnym natomiast miejscem dla określenia marszu wojsk są brody, czyli miejsca w którym wojsko mogło przekroczyć rzekę. Rospuda była realną przeszkodą do sforsowania. Na wysokości Filipowa meandrowała i była otoczona bagnami przy młynie znajdowało się bagniste rozlewisko. Rospuda w XVII wieku znacznie się różniła od jej obecnego wyglądu, możemy założyć iż była ona szersza i głębsza, poziom wód gruntowych w był znacznie wyższy. Prace melioracyjne jakie wykonano w XX wieku, polegały na osuszeniu części bagien. W latach siedemdziesiątych wyprostowano też bieg rzeki, wykopano nowe jej koryto, zasypano część zakoli, zlikwidowano zalewisko młyńskie w Filipowie, wycięto część drzew i krzewów poszerzono pas łąk.

Główny trakt z Prus na Litwę wiódł przez rynek filipowski, po prawej mijał kościół, by przechodząc przez włości plebańskie przeciąć Rospudę. W tym miejscy był bród – piaszczysta kładka przez nadrzeczne bagna i torfy, tędy przejeżdżały zaprzęgi konne, gnano bydło, szli podróżni. W opisie parafii dekanatu Olwitckiego z 1784 roku znajdziemy taki oto opis drogi z Filipowa do Przerośli: „Droga na północ do Przerośli, od kościoła parafialnego, przez rzekę Rospuda nazwaną, o kroków 400 od plebanii, polem otwartym, górzystym, kamienistym, przez dwór JW Puzyny, starosty filipowskiego, o ½ mili, na bok prawy lasek, na lewym jeziorko i takoż lasek„. Dziś dawna droga za kościołem zupełnie straciła znaczenie, prowadzi nad rzekę czy boisko, z dawnej ważności pozostała tylko szerokość jaką nadali jej królewscy mierniczowie przekraczająca 15 m na brodzie. Historycznym uzasadnieniem takiej szerokości był wodopój i miejsce na popas potrzebne dawnym podróżnym, mierniczowie wytyczyli także plac gdzie można było się zatrzymać, służący dawniej za bielnik miejski, (dziś kąpielisko dla dzieci). Jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego wieku na czas odpustów i świąt droga za kościołem zastawiona była furmankami i końmi z workami obroku na łbach.

Opis drogi z Filipowa do Mieruniszk zachował się w cytowanym już opisie parafii. „Droga do Prus przez ruczaj nazwany Filipówką, pod miastem samym na zachód zimowy, polem otwartym, górzystym, kamienistym, prosta, po prawej ręce rów brzydki i głęboki, tuż przy gościńcu, o ¼ mili wieś pruska Mieruniszki„.

Granicę pruską przekracza się w połowie drogi Mieruniszki – Filipów na zachodnim wypłaszczeniu doliny Rospudy. Dokładna odległość między brodem na Rospudzie a ruczajem Jaworek przecinającym Mieruniszki wynosi 5 km. Wieś od północy okala jezioro Mieruniszkie, wzdłuż wsi ciągnie się niepłytka rzeczka Jaworek łączący jeziora Mieruniszkie i Garbaskie. Na Jaworku po pruskiej stronie znajdował się młyn książęcy datowany już w 1541r. Tak, więc z przeszkód wodnych w miejscu bitwy są dwa ruczaje Jaworek w Mieuniszkach, Filipówka w Filipowie i rzeka Rospuda. Przy drodze którą maszerowały wojska Litewskie ciągną się dwa jeziora Mieruniszkie i jezioro Rospuda, które zwróci na siebie jeszcze naszą uwagę.

          Tu zatrzymajmy na chwilę bieg dziejów, inni ludzie w tym dniu wędrowali po tej drodze, inne były ich cele. Cienie przerosły dawne kształty. Utracona została władza nad tym co minione.

Opisy bitwy.

Pamiętnik Bogusława Radziwiłła.

        „Odpocząwszy sobie wojsko litewskie kilka dni, do Filipowa się ruszyło. Mnie w lektyce niesiono, a pacholikowie, w lesie się zasadziwszy na mnie, zabić mię w lektyce mieli, których pułk książęcia J.M. pana podczaszego fortuito natrafiwszy, nie wiedząc nic o ich intencyi, rozproszył. W dniu 22 października, w niedzielę o południu, nastąpiły wojska szwedzkie i kurfirsztowskie pod Filipów i eliberowały mnie z więzienia cudowną łaską i opatrznością Boską, bo wszystkie particularia pisać, jako się to działo, niepodobna.”

         W innym miejscu podaje „W roku 1656 Pod Filipowem byłem jako więzień w potrzebie, tamże od Szwedów odbity libertati pristinae byłem res-titutus. Korotkiewicza zabito, a Pokłońskiego pojmano. Brat książę pan podczaszy mężnie potykał się i ledwo uszedł.”

Bogusław Radziwiłł bardzo oszczędnie opisuje wydarzenia pod Filipowem. Wspomina jakoby w czasie drogi próbowano dokonać na jego życie zamachu, podkreśla traumatyczność ocalenia w czasie bitwy. Wspomina też o śmierci rotmistrza Samuela Korotkiewicza i pojmaniu Konstantego Wacława Pokłońskiego, dodaje iż podczaszy Michał Radziwiłł jego krewny dzielnie stawał do boju i ledwie uszedł z pola. Sytuacja w której wysocy oficerowie giną, dostają się do niewoli lub ledwie z niej uchodzą, wskazuje na panikę i zamieszanie jakie powstało w polskich szeregach. Szwedzi niespodziewanym manewrem złamali polską obronę i zagrozili dowódcom. Znający wojenne rzemiosło Bogusław Radziwiłł w słowach “Odpocząwszy sobie” mógł ukryć cichą drwinę z Gosiewskiego, o którym zresztą tu nie wspomniał. Rodzaj dialogu między wodzami. Hetman polny zamiast wykorzystać zwycięstwo daje odpocząć wojsku.

 Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

 Bogusław Radziwiłł herbu Trąby ( 1620 – 1669 pod Królewcem), książę Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, wielokrotny poseł na Sejm Rzeczypospolitej, starosta barski, koniuszy wielki litewski od 1646, chorąży wielki litewski od 1638, feldmarszałek szwedzki, generalny namiestnik Prus Książęcych w latach 1657-1669.

   Z listu Gosiewskiego do szlachty.

Hetman Gosiewski w liście do szlachty tak opisuje przyczyny porażki:

 za nieprzybyciem ordy, z którejeśmy się spodziewali posiłków, tudzież za rozjachaniem się towarzystwa z pru­skim łupem do domów, gdy pozostałych w obozie ludzi garstka nieprzyjacielskiej znieść nie mogła potęgi, przyszło w różne różnym uskoczyć strony, nie z tak wielką jednak w ludziach szkodą, jak ipsa fama augere zwykła”

Porażkę Gosiewski tłumaczy małą ilością wojska w swoim obozie. Wojsko rozjechało się z łupami przed końcem kampanii. Obiecane posiłki Tatarskie nie przybyły. Umniejsza natomiast własne straty, tłumacząc że wojsko poszło w rozsypkę. Mówi o propagandzie pogromu głoszonej przez dworzan brandenburskich.

 Wzmianka Aleksandra Połujańskiego.

         Aleksander Połujański w „Wędrówkach po guberni augustowskiej w celu naukowym odbytych” pisze o bitwie tak: „ Gąsiewskiego Wincentego hetmana polnego litewskiego; ten bowiem ostatni wsparty posiłkowemi hufcami Tatarów krymskich, r. 1656 pod wsią Prostki zniósł Szwedów z Brandeburczykami pod dowództwem hrabi de Waldeck wojujących, wziąwszy w niewolę księcia Radziwiłła Bogusława i wielu jenerałów szwedzkich; za co mszcząc się nad nim Szwedzi, gdy się dowiedzieli, że Tatarowie zbogaceni łupami opuścili Litwinów, napadli przy jeziorze Stabo pod Filipowem na Gąsiewskiego i rozproszywszy jego wojsko, wielu jeńców swych odebrali.”

        W opisie tym miejsce bitwy jest określone “ przy jeziorze Stabo pod Filipowem”. W swym dziele autor powtarza ją dwa razy, w rozdziałach III i IX, zapewne dla podkreślenia ważkości wzmianki. Problem stanowi wskazanie jeziora o tej nazwie. W Filipowie nie używa się słowa „Stabo”, nazwa brzmi obco, nie ma jej w żadnym rejestrze. W pierwszej chwili skłonni jesteśmy przyznać, że jest to pruska nazwa jeziora Mieruniszkiego, być może lokalna?

       Tu niespodzianka, w językowej rozprawce J. Nalepa dowodzi że „stabis” to jaćwieskie określenie kamienia, dalej twierdzi że Stabo jest jaćwieską nazwą jeziora Kamiennego przy którym miała miejsce bitwa ze Szwedami na Suwalszczyźnie. Nalepa podaje że W. Kochowski w liście napisanym po bitwie pod Filipowem jezioro określił jako „Habo”. Relację Kochowski usłyszał zapewne z ust Litwina stąd i nazwa w brzmieniu języków zachodnio bałtyckich.

         I kolejna zagadka, jeziora Kamiennego w Filipowie w wieku XVII nie było. Jako oddzielne jezioro powstało w końcu XIX wieku, gdy poziom wód obniżył się i na wysokości Wólki położono kamienno ziemną groblę, most zapewne powstał na początku XX w. Na mapach z 1807 i 1857 nie ma jeziora Kamiennego, nie ma go też w spisach, dopiero mapa z 1897 r pokazuje groblę bez mostu dzielącą jezioro Rospuda, na Rospudę i Kamienne. Być może Litwini z dywizji Gosiewskiego określali nazwą Stabo jezioro Rospuda, lub tę część jeziora Rospudy leżącą przy Filipowie.

        Tak rozumując, jezioro Stabo jest tożsame z Kamiennym leżącym przy gościńcu przeroskim w bezpośredniej bliskości Filipowa, tu według informacji jakie posiadał Aleksander Połujański miała miejsce bitwa. Tu Gosiewski stracił tabory i tak cennych jeńców których utraty nie mógł odżałować w swym liście Kochowski.

 Ustalenia doktora Sławomira Agusiewicza.

Szwedzi i Brandenburczycy stali pod Stradunami przez dwa dni. Dopiero 19 października dowiedziawszy się o pozycji wojsk litewskich Waldeck ruszył, docierając 20 października do Olecka. Stenbock tego dnia był dopiero w Giżach, w których zatrzymał się na dwa dni. Tymczasem Waldeck czekał pod Oleckiem na wsparcie, obawiając się, że jego siły są zbyt słabe, by liczyć na sukces w starciu z Litwinami.

  Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Georg Friedrich von Waldeck, feldmarszałek niemiecki i niderlandzki (1620-1692 pochowany w Arolsen) Pobity przez Gosiewskiego, uciekł spod Prostek, ambitnie dążył do rewanżu, dowódca wojsk brandenburskich pod Filipowem. W 1683 roku dowodził bawarskim wojskiem w bitwie pod Wiedniem.

       Na razie hetman nie przekraczał granicy litewskiej. 22 października jego wojska znajdowały się 15 km od Olecka w okolicy Mieruniszek i Filipowa, wsi położonych po obu stronach granicy, odpowiednio pruskiej i żmudzkiej. Oczekiwał na wiadomości od chorągwi, które zostały wysłane w kierunku Wierzbołowa.

Opóźnianie pochodu hetmana i wycofanie się grup żmudzkiego pospolitego ruszenia sprawiły, że oddziały brandenburskie spod Wystruci mogły rozpocząć akcję przeciwko dywizji litewskiej.

Około 19 października Górtzke otrzymał rozkaz przemarszu na południe. Rankiem 22 października jego oddziały mijając okolice wsi Mieruniszki zaskoczyły furażystów litewskich.

Mieruniszki są położone 3 km na południowy zachód od Filipowa, na wschodnim brzegu wąskiej na tym odcinku, ale otoczonej mokradłami, rzeki Rospudy. Na północ rozciąga się Jezioro Mieruńskie. Do wsi prowadziła wąska droga, most został zerwany przez wycofujących się Litwinów.

Hetman, znajdujący się w momencie nadejścia rajtarii Görtzkego na wschód od Rospudy, zaalarmowany przez ocalałych z pogromu furażystów, zawrócił ku Mieruniszkom. Być może orientował się, że przeciwnik jest słabszy liczebnie i zamierzał go rozbić. Plan hetmana nie powiódł się. Dzięki trudnym warunkom terenowym, uniemożliwiającym działanie jazdy litewskiej, Brandenburczykom udało się przez 2-3 godziny dotrzymywać pola. W końcu zostali odparci. W tym czasie jednak zbliżali się już od strony Olecka, wezwani na pomoc, Stenbock i Waldeck. Idący w awangardzie regiment rajtarii księcia Friedricha von Hessen-Homburga wsparł Görtzkego i ponownie związał walką siły litewskie. W południe dotarły do Mieruniszek główne siły szwedzko-brandenburskie z piechotą i 6 działami. Stenbock, aby zdobyć wąską przeprawę na Rospudzie, pomiędzy Jeziorem Mieruńskim a mokradłami rozpościerającymi się na obu brzegach rzeki, rozkazał prowa­dzić ogień z 2 dział w kierunku Litwinów. Jednocześnie upozorował próbę zdobycia przeprawy na południe od Mieru­niszek, gdzie wysłał księcia Hessen-Homburga, Görtzkego i 100 dragonów. Kiedy ogień artyleryjski osłabił obronę litewską, Stenbock przerzucił na wschodni brzeg pozostałe 4 działa i piechotę, a za nimi całą rajtarię lewego skrzydła.

Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

 Gustaw Otto von Stenbock, (1624 – 1685 pochowany w Sztokholmie), dowódca wojsk szwedzkich w bitwie filipowskiej. Karierę wojskową kończył w niełasce, obciążony finansowo za dokonanie malwersacji przy budowie floty szwedzkiej.

            Gosiewski, który opuścił obóz pod Stradunami, z zamiarem uniknięcia starcia z połączonymi wojskami szwedzko-brandenburskimi, nie myślał 22 października dawać pola Stenbockowi i Waldeckowi. Zamierzał utrzymać obronę na linii Rospudy, wykorzystując sprzyjające warunki terenowe i w tym czasie przeprowadzić odwrót dywizji nawet za cenę utraty taboru. Jednak pojawienie się piechoty szwedzkiej na wschod­nim brzegu rzeki spowodowało panikę w szeregach litewskich.Za uciekającymi ruszył w pogoń królewski regiment gwardii Karola Gustawa pod komendą pfalzgrafa Filipa von Sulzbacha.

        Dywizja Gosiewskiego utraciła 500-600 zabitych, wśród nich rotmistrza Korotkiewicza; Konstanty Pokłoński dostał się do niewoli. W porzuconym taborze Szwedzi znaleźli Bogusława Radziwiłła. Najpoważniejszym skutkiem batalii filipowskiej było rozproszenie wojska litewskiego. Większość żoł­nierzy opuściła hetmana i dotarła nad Niemen, w okolice Wielony. Gosiewski, który zatrzymał się w Stoławce, około 7 km na południowy wschód od Wierzbołowa, polecił wieczo­rem 22 października Michałowi Kazimierzowi Radziwiłłowi gromadzić uciekinierów i organizować obronę Żmudzi na linii Niemna przed spodziewaną ofensywą.”

        Tekst ten z małymi zmianami był publikowany w kilku pozycjach. Jest najpełniejszym opracowaniem źródłowym i zawiera wiele cennych szczegółów oddających przebieg bitwy. Muszę jednak przyznać że dla osób znających teren widoczne są niejasności topograficzne w opisie działań militarnych, sam zaś autor nie tłumaczy zawiłości geograficznych i nie podkreśla zasadniczych manewrów, które doprowadziły do rozbicia wojsk litewskich. Zagubił się w nieznanym terenie i z tego powodu, nie pokusił się o naniesienie na mapę głównych kierunków uderzeń wojsk. Chociażby naniesienia te były tylko teoretyczne.

   Nadmiar hipotez nie uchodzi w opracowaniu naukowym, możemy zaś to zrobić w artykule regionalnym. Nie przeszkadza nam tytuł naukowy i autorytet uczelni, nikt żadnych pieniędzy za to pisanie nie zapłaci, a jak znam życie nawet śmiać się z błędów nie będzie komu, mało kto wywody te z uwagą doczyta do końca.

 Przebieg bitwy według autora.

 1. Rankiem w niedzielę 22 października 1656r wojska Gosiewskiego rozlokowane były w Filipowie. Tylna straż znajdowała się w Mieruniszkach. Obóz hetmański położony był za Rospudą, przy gościńcu przeroskim na wzniesieniu na wschodnim brzegu rzeki, wódz miał wgląd na otaczający go teren, jego ukształtowanie dawało możliwość skutecznej obrony brodu. Hetman spodziewał się kontrofensywy trzy dni wcześniej wycofał się z pod Stradun chcąc uniknąć starcia z wojskami szwedzko-brandenburskimi. Ze wzniesienia widać zachodnią stronę doliny, w pogodny dzień dowódca utrzymywał kontakt wzrokowy z tylną strażą znajdującą się na granicy pruskiej.

 Liczebność wojsk polskich od bitwy pod Prostkami znacznie się uszczupliła, odeszli Tatarzy, część wojsk Gosiewski odesłał, część pospolitego ruszenia ze zdobytymi łupami wróciła do domów, październik i prowadzone rokowania zapowiadały rychły koniec kampanii. Sławomir Agusiewicz liczebność wojsk które były przy hetmanie określił do 5 tysięcy, były to wojska konne dające możliwość szybkich manewrów, lecz mające małą siłę ognia i będące wrażliwe na ogień przeciwnika.

Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

 Gościniec przeroski, prowadzący do Wierzbołowa. Po prawej za mostem rozciągają się wzniesienia na których przypuszczalnie był obóz hetmański.

Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Bród na rzece Rospuda, mokradła po lewej i jezioro Kamienne po prawej, stanowiły zabezpieczenie obozu hetmańskiego.

2. W godzinach rannych rajtaria Görtzkego przemieszczająca się z Wystruci uderza na tylną straż Gosiewskiego i rozbija ją doszczętnie. Co nastąpiło takiego, że zazwyczaj doświadczona, czujna i manewrowa tylna straż dała się zaskoczyć i rozbić. Atak był niespodziewany i mógł nastąpić z lasu od strony Olecka, wojska litewskie nie widziały przeciwnika, odcięto im drogę powrotną do Filipowa, przyparto do jeziora Mieruniszkiego. Przewaga Brandenburska była na tyle znaczna że zniosła ariergardę jednym uderzeniem. Można jednak postawić bardziej prawdopodobną hipotezę, iż rajtaria poruszała się drogą najkrótszą, czyli szlakiem nadgranicznych patroli, od północy z Gołdapi wzdłuż granicy, Żelaski-Garbas-Mieruniszki. Odcinając tylną straż w Mieruniszkach od wojsk głównych i rozbijając ją w nierównej walce. Skoro celem manewru wojsk Görtzkego było odcięcie drogi Gosiewskiemu do zgrupowania wierzbołowskiego zapewne spodziewał się on zastać całą polską armię na terenie Prus, mógł też zakładać bardziej korzystną sytuacje i bliższe rozlokowanie sił szwedzko-brandenburskich.

Zawsze istnieje alternatywna, chodź mniej chlubna przyczyna zaskoczenia, żołnierze pod nieobecność Gosiewskiego, który zabraniał swym wojskom plądrowania pruskich włości, uczynili postój przy jednej z Mireruniszkich gospód i tu dali się niespodziewanie podejść i pobić. Do Mieruniszk nie dotarł czambuł tatarski wieś była zasobna.

Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Bitwa pod Filipowem – rycina Erika Jönson Dahlbergh. Miedzioryt zamieszczony jest w dziele Samuela Pufendorfa. sławiącym podboje Karola X Gustawa, obecnie jego kilka wersji jest dostępnych w bibliotekach cyfrowych. Mimo iż, wyjątkowo nieufnie podchodzę do dzieł sponsorowanych, gdzie wybitnego złodzieja przedstawia się w wieńcu laurowym na tle pupiastych aniołków szkic jest zastanawiający. Autor był inżynierem i żołnierzem, w czasie bitwy filipowskiej przebywał w sztabie Karola Gustawa. Nie było go w czasie boju, ale zadziwiająco trafnie ukazuje szczegóły topograficzne. Górę Piaskową w Mieruniszkach, ruczaj Jaworek, rzekę Rospudę i wysoczyznę na drugiej stronie doliny. Trafnie też wskazuje przeprawy przez rzekę, wojska litewskie uciekające do Filipowa, kurz bitewny za miastem, płonącą wieś Szafranki. Gdy się lepiej przyjrzeć widać wypalenisko na miejscu kościoła w Mieruniszkach, spalone domostwa po wschodniej stronie ruczaju Jaworek. W oddali ledwie widoczna wieża kościoła w Przerośli i obsadzone wojskiem wzniesienie przy drodze za Filipowem. Nie przeszkadza przesunięta perspektywa i skrót odległości, by stwierdzić że autor był tu po bitwie i naniósł w szkicowniku punkty odniesienia, znał też relację z przebiegu bitwy.

 3. Odległość Filipowa od Mieruniszek wynosi około 4 kilometrów, Gosiewski znajdujący się na przeciwległym krańcu doliny zapewne usłyszał odgłosy walki, szczęk broni i strzały z muszkietów. Powracające niedobitki tylnej straży zdały relację ze starcia. Wódz który przed trzema dniami uniknął bitwy, musiał mieć powody przyjęcia jej na granicy. W tym momencie był czas namysłu i podjęcia decyzji; Gosiewski mógł zarządzić natychmiastowy odwrót lub podjąć ryzyko walki. Wiele mogło być spraw, które przeważyły że Gosiewski wydaje rozkazy – do boju. Jest zapewne pamięć, o tak niedawno odniesionym zwycięstwie, są relacje o przewadze jakie posiadają wojska polskie, jest sprawa honoru hetmana jadącego dowodzić konfederacją w Wierzbołowie. Odparcie ataku mogło być potrzebne na czas zwinięcia obozu i bezpiecznego oddalenia się taborów. Trudno mówić o zaskoczeniu, być może hetman chciał tylko zorientować się w sytuacji, a pozycja w Filipowie wydawała mu się korzystna do obrony. A może hetman dał ponieść się chwilom i nie przemyślał decyzji, podjął ryzyko jak się później okazało nietrafne.

4. Pod Mieruniszkami wojska polskie nie odniosły sukcesu walki trwały do czasu gdy rajtarzy zostali zepchnięci i wycofali się. Jezioro Mieruniszkie po prawnej, rzeczka biegnąca przez wieś i zabudowania zapewne bardziej służyły obrońcom, i nie dały walorów do rozbicia szarżą przeciwnika. Las z tyłu dał możliwość wycofania wojsk Brandenburskich. Żołnierze brandenburscy strzegący granicy znali przygraniczne tereny, z chwilą podjęcia walki wysłano po pomoc do obozu w którym znajdowały się oddziały Szwedzkie i główne siły Brandenburskie. Dotychczasowy przebieg bitwy choć nie był zwycięski nie niepokoił hetmana polnego bitwa wprawdzie nie układała się po jego myśli ale nie była też porażką. Rajtaria została odparta, trwały harce i podchody próbujące wywabić ich z lasu, zbierano rannych i zabitych.

5. Na pole pod Mieruniszkami docierają z pod Olecka siły Stenbocka i Waldecka. Jako pierwsze przybywają oddziały rajtarii pod dowództwem Friedricha von Hessen – Homburga. Udzielają wsparcia walczącemu już dwie godziny oddziałowi Görtzkego. Walka zawiązuje się na nowo, tym razem szale wyrównują się. Na pole walki docierają oddziały piechoty z artylerią. Przewaga ogniowa Szwedów i Brandenburczyków powoli spycha wojsko polskie z pól mieruniszkich. Naciskane wojska wycofują się do Filipowa, wkrada się zamieszanie i chaos.

Gosiewski widząc przewagę ogniową przeciwnika i rosnące jego siły postanawia opuścić zachodnią stronę Rospudy, by przenieść obronę na linię rzeki, wycofać tabory i wojska obsadzić brody oddziałami osłony.

Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Przypuszczalne manewry wojsk litewskich i szwedzko-brandenburskich umieszczone na mapie z połowy XIXw. (wprawdzie mapa pochodzi z innego okresu jest jednak szczegółowa i najbliższa bitwie).

 niebieski – wojska szwedzko-brandenburskie

czerwony – wojska litewskie

6. Przybywszy wodzowie Stenbock i Waldeck ocenili siły polskie i ich położenie. Stenbock widząc swą przewagę postanowił obejść pozycje polskie i zaatakować na wschodnim brzegu Rospudy. Wojska Księcia Hassen – Homburg wraz z jazdą Görtzkem wzmocnione 100 dragonami przekraczają granicę, gdzieś przy młynie Jaworek na południe od Mieruniszek, przechodzą na wschodnią stronę Rospudy i docierają do Filipowa. Manewr ten wraz z przetoczeniem dział trwał około 40 minut. Szwedzi wychodzą na przeciw wojsk polskich od południa, mają przewagę manewrową i możliwość ostrzału przeprawy z przeciwległego wzgórza. Podciągnięto dwie armaty które z odległości około 500m rozpoczęły ostrzał brodu. Sprawnie przeprowadzona akcja oskrzydlająca zaskoczyła hetmana Gosiewskiego. Wywiązuje się walka za Filipowem na linii drogi wigiersko-bereźnickiej, (obecnie szosy suwalskiej). Zapewne pierwszy atak nie przełamał polskiej obrony, wprowadził jednak chaos i zamieszanie. Wojska rozpoczęły wycofywanie się w różne strony, tabory pędziły łamiąc koła po przeroskim gościńcu.

7. Widząc skuteczność natarcia i prowadzonego ostrzału, Stenbock przerzuca także lewe skrzydło swego wojska za Rospudę. Już sześć dział strzela do polskiej jazdy, zawodowa szwedzka piechota mając osłonę rajtarii podchodzi i z bliska oddaje celne salwy z muszkietów. W polu bez szańców obrona staje się bardzo trudna, padają konie giną ludzie. Wojska polskie mniej doświadczone, pochodzące w większości z sierpniowych zaciągów, uciekają z placu boju ratując się przed niewolą. Obrona została przełamana, bród zdobyty rozpoczyna się pogoń za uciekinierami. Główny kierunek odwrotu był skierowany na Przerośl.

Obecna droga do Przerośli prowadzi przez Czostków, starsze mapy wskazują jako główny trakt leśną drogę przez Przystajne. Wozy i konie w pędzie uciekają po kamienistej drodze. Za nimi rusza w pogoń królewski regiment gwardii Karola X Gustawa dowodzony przez pfalzgrafa Filipa von Sulzbacha. Mimo iż, książę Bogusław Radziwiłł 12 października wyraził chęć powrotu do obozu Jana Kazimierza i nikt już go nie pilnował, korzystając z zamieszania uciekł w las, tu gdzieś w okolicy Przystajnego. Uciekł piechotą, zeskoczywszy z wozu. Zapewne potłukł się i poobijał, odezwała się rana jaką doznał pod Prostkami. Nie przypuszczam aby ktoś użyczył mu konia, wszyscy ratowali własne życie. W poczet legend należy zapisać jakoby wyrwał szablę pilnującemu go luzakowi, zabił go, a dosiadłszy jego konia uciekł w las. Nie musiał wykazywać się bohaterstwem, nie narażał życia. Schował się w lesie, tam przeczekał aż opadnie kurz bitewny i powrócił do porzuconych taborów. Tu pod wieczór znalazła go jazda szwedzka wracająca z Przerośli.

Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Kamień obelisk upamiętniający bitwę pod Filipowem -ufundowany przez Stowarzyszenie Na Rzecz Rozwoju i Promocji Gminy Filipów.

8. Porażka była dotkliwa dywizja poszła w rozsypkę, wódz do konfederatów przybył bez wojska. W czasie bitwy hetman straci dwóch rotmistrzów, ginie wielu żołnierzy. W opracowaniach wymienia się liczbę od 500 do 600, a więc więcej niż co dziesiąty. W Wierzbołowie szlachta jawnie występuje przeciw hetmanowi zarzucając mu tracenie czasu w Prusach, przegraną bitwę pod Filipowem, utratę łupów, taborów i wojsk mu powierzonych. Po obozie rozchodzą się wieści jakoby Bogusław Radziwiłł nie przypadkowo uciekł, lecz za wiedzą hetmana. Król w listach zarzuca mu paktowanie z elektorem, królowa pyta co się stało z wojskiem spod Prostek. Propaganda Fryderyka Wilhelma rozgłasza wielkie zwycięstwo, równoważąc klęskę pod Prostkami.

   Po bitwie

              Bitwa jak i cała wojna polsko-szwedzko-brandenburska niszcząco wpłynęła na pogranicze i Filipów. Dającą do myślenia jest wzmiankę zapisana w 1662 roku przez ks. Jana Kurczewskiego wizytatora dziekańskiego, szacującego straty parafii i stan kościołów po wojnie. „Świątynia parafialna w Filipowie okres wojen przetrwała, lecz jest ona opuszczona„. Miasteczko w dużej części musiało być wyludnione skoro w księgach parafialnych w 1657r odnotowano zaledwie 3 chrzty. Szwedzi nie spalili kościoła w Filipowie jest to jak na realia wojenne rzecz wyjątkowa, kościół w Mieruniszkach spłonął jak domniemywał autor opisujący historię powiatu Oleckiego; stało się to na skutek działań wojennych. Ze strat odnotowanych podkreślono brak przywileju magdeburskiego nadanego miastu przez Króla Stefana Batorego w 1570r.

          Najazd tatarów na Prusy podczas kampanii Gosiewskiego nie był jedynym, zachęceni bogatymi łupami Tatarzy prawdopodobnie przybyli do pobliskiego Olecka już następnego roku, grabiąc i biorąc jasyr, nie jest wykluczone że mieszczanie filipowscy uciekli przed tatarskimi łykami. Grabieży dokonywały także zdemoralizowane wojska brandenbursko-szwedzkie, a i nie opłacane wojsko litewskie czy polskie szukało prowiantu dla armii w pobliskich wsiach. Zapewne grasowały też szajki obwiesiów szukających łatwego wzbogacenia w czas wojennej zawieruchy. Po edykcie sejmowym 1658 skazującym braci polskich na banicję, filipowscy arianie, jeśli jakowi jeszcze tu byli zapewne przesiedlili się do Prus lub wyemigrowali wzorem ich religijnego przywódcy Andrzeja Wiszowatego.

    Po bitwie poległych zazwyczaj grzebano w pobliżu pola walki. Teodozja Jagłowska (1903- 1981) przedwojenna nauczycielka i regionalistka w wywiadzie udzielonym autorowi przewodnika turystycznego tak określiła miejsce cmentarza: “Ciała poległych pochowano w nizinie, przez którą wije się kręta droga do Przerośli. Podczas poszerzania tej drogi w latach między wojennych natrafiono tu na liczne kości uczestników pamiętnej bitwy.” Podobnie uczył w tutejszej szkole pan dr Leszek Dorochowicz wieloletni nauczyciel historii. Poległych pogrzebano przy drodze do Przerośli.

   Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Zagadkowy pomnik łączony z bitwą pod Filipowem, na terenie dawnego folwarku Karolinowo, Rycina opublikowana w Jaćwieży 2001/16 ilustracja datowana na 1873 r
(Niestety pomnik nie jest naniesiony na mapy z swego okresu)

             Zagadką związaną z bitwą jest tajemniczy obelisk stojący do początku XXw na wschodnim brzegu Rospudy przy drodze do Suwałk w folwarku Karolinowo, a wcześniej Morsztynowizną zwanym. Jak pisze nieznany autor informacji zamieszczonej w oficjalnym, urzędowym druku rosyjskim Pamiatnaja kniżka suwalkskoj gubierni na 1873 god: „Szwedzi mieli zwyczaj stawiania kamiennych słupów na zbiorowych mogiłach swoich żołnierzy poległych w kraju nieprzyjacielskim. Taką pamiątką był słup koło Filipowa.” Zdaniem tego autora Polacy nie budowali pomników tego typu.

Kto miał tyle motywacji by na obcej ziemi w latach zniszczeń wyłożyć znaczne fundusze i wystawić pomnik poległym?

Encyklopedia staropolska Zygmunta Glogera wydana w 1900r podaje – „Pod miasteczkiem Filipowem w pow. Suwalskim znajdują się ruiny pomnika murowanego na pamiątkę niepomyślnej walki, którą tu nad jeziorem stoczyło wojsko polskie pod wodzą hetmana Gosiewskiego dnia 12 października 1656 r.” – pomijając błąd w dacie, z całego kontekstu encyklopedii którego nie przytoczyłem w wynikało, że pomnik postawili jednak Polacy.

        A może wdając się w dyskusję dopowiedzmy, – Morsztyn był arianinem, doczytajmy z tej że encyklopedii „Arianie nasi w XVI i XVII wieku nie grzebali zwłok swych wyznawców w kościołach lub na cmentarzach ogólnych, lecz osobno w polu na gruntach własnych: często więc słyszymy o mogiłach ariańskich w Polsce; już Czacki je rozkopywał. Mogiła ariańska w postaci sklepionego grobowca dochowała się dotąd pomiędzy innemi na gruntach wsi Skorocice w Pińczowskiem. Najsławniejszym jednak, kryjącym zwłoki założyciela sekty Socynjan, jest grób Socyna, pokryty wielką płytą kamienną,”

          Filipowie mieszkała jedyna córka Socyna, tu urodził się Andrzej Wiszowaty jego wnuk. Filipów był największm na Litwie ośrodkiem arianizmu. Starosta filipowski, światowy człowiek i wybitny arianin mógł sfinansować wystawny pomnik w latach pomyślności, na granicy swych włości. Pomnik wystawniejszy niż te które powstały na szwedzkich mogiłach. Czy ktoś spoczywał pod nim? Czy jest to pomnik wotywny, według zwyczaju tych lat? Czy historia zdradzi nam kiedyś tę tajemnicę?

Ze znalezisk pobitewnych wspomnę o znalezionym przez siebie na miejscu bitwy nietypowym toporku, który mimo podobnych do siekierki kształtów jako narzędzie był zupełnie niepraktyczny. Przez wiele lat przewracał się pośród narzędziowych gadżetów. Pisząc tekst sprawdziłem uzbrojenie jazdy, był to czekan. Z jednej strony zakończony ostrzem podobnym do toporka z drugiej obuszkiem. Wydaje się że nie tyle został zgubiony co zerwał się z drzewca przy uderzeniu i wbił się w ziemię na 350 lat. Mam nadzieję że jeszcze zamieszczę na forum jego zdjęcia.

Wspomnę o jeszcze jednym ciekawym znalezisku, w latach sześćdziesiątych przy kopaniu szamba na posesji przy rynku, znaleziono garniec z monetami, niestety były miedziano-cynowe, krzywe i posklejane ze sobą, coś około 1,5 kg, znalazcy przekazali je dla znajomego pracownika PAN z Warszawy. Ponoć był to pieniądz inflacyjny, mało warty pochodzące z okresu Jana Kazimierza.

W czasie melioracji Rospudy natrafiono na duże ilości końskich kości. Mokradła zapewne w dawnych czasach służyły do ściągania padłych zwierząt, chodź te ostatnie dwa znaleziska nie koniecznie muszą być związane z bitwą.

 Dalsze losy wodzów.

         Książę Bogusław Radziwiłł wieczorem po bitwie stanął w obozie szwedzkim. Wiele spraw łączyło obu magnatów by ucieczka była przypadkowa. Najcenniejsza zdobycz spod Prostek, atut polityczny nie przepadł bezpowrotnie. Gosiewski był hetmanem mógł prowadzić własną politykę, nie zapomniał o Radziwille, nie uzyskawszy pewności, iż większa korzyść będzie z wolności koniuszego litewskiego niż z jego niewoli. Radziwiłł nie wystąpił już zbrojnie przeciw królowi polskiemu, nie przyjął feldmarszałkostwa proponowanego mu przez Karola Gustawa. Wystarał się o paszport powrotny dla żony Gosiewskiego będącej w niewoli z Królewca na Litwę, umożliwił paktowanie z elektorem brandenburskim. Czy wodzowie mieli takie ustalenia, czy nakazywał im tak zmysł polityczny, nie wiemy. Los nie obdarzył go długim życiem, zmarł nagle rażony apopleksją w 1669r, wygasła na nim kalwińska linia rodu Radziwiłłów. Pochowany został w katedrze Najświętszej Marii Panny i św. Wojciecha w Królewcu..

         Z mroku dziejów spogląda na nas jasna postać hetmana Gosiewskiego. Do końca pozostał stronnikiem króla Jana Kazimierza, wierzył w układy i rokowania, dbał o dobro Rzeczpospolitej, myślał o żonie i rodzinie. Jako wódz wojska i urzędnik był rozumny i unikał bezwzględności. Życie nie oszczędziło mu bitew zwycięskich i przegranych, moskiewskiej niewoli, choroby i skrytobójczej śmierci z rąk własnych żołnierzy. Mimo że sejm przeprowadził śledztwo pojmano i stracono oprawców, mord na Gosiewskim okryty jest tajemnicą, powód śmierci wydaje się błahy a korzyści wielmożów litewskich oczywiste. Śmierć hetmana który chory wrócił z moskiewskiego więzienia, by służyć dobru Rzeczpospolitej wywarła wielkie poruszenie wśród szlachty.

    Bitwa Mieruniszki - Filipów 1656 r.

Nagrobek hetmana Wincentego Korwina Gosiewskiego w kościele św. Kazimierza w Wilnie (rys. z XIX w.)

Tadeusz Sobuniewski